Strony

czwartek, 27 marca 2014

Płyty 2014 #2

Cheatahs
Cheatahs
Wichita Recordings

Wydawałoby się, że w obecnej epoce shoegaze jest już tylko martwym reliktem lat 90. Ale najwyraźniej tak wcale nie jest, bo skoro co jakiś czas wychodzą świetne rzeczy w tym duchu (choćby m b v, ostatni mini-album Ringo Deathstarr Gods Dream czy single Yuck). Kolejnymi, którzy gapią się w buty i przy okazji wycinają zajebiste kawałki są chłopaki z Cheatahs. Naparzają równo, a słychać w nich i Slowdive, Ride, pewnie jakiś Supergrass, a takie numery jak tonący w grząskim przesterze "IV" czy zwieńczony ambientalną kodą "Kenworth" mają coś na pewno ze starego My Bloody Valentine, myślę tu o epce You Made Me Realise i Isn't Anything ("Leave To Remain" to niemal mimikra "When You Wake"). Z kolei w "Fall" słychać echa (dalekie, ale jednak słychać) Cocteau Twins, oczywiście zanim nie wkroczy cała kawaleria shoegaze'owych gitar. Fajnie się tego słucha, widać, że goście mają pojęcie i raczej wiedzą, co robią, a to już sporo. Ogólnie mówiąc Cheatahs to ostre, brutalne nakurwianie (no może bez przesady, ale jednak jest agresywnie) z kilkoma delikatniejszymi momentami, co naturalnie wychodzi wszystkim na dobre. Bardzo udany krążek, nieaspirujący do miana jakiegoś niekwestionowanego arcydzieła, ale kilkanaście razy można przesłuchać bez cienia znużenia. I tak ma właśnie być.

DJ Q
Ineffable
Local Action Records

Shollen Quarshie, po latach intensywnych działań na house'owym poletku dotkniętym 2-stepem, nareszcie wydaje swojego długograja. Symptomatyczne, że właśnie teraz przyszło zapotrzebowanie (?), bądź po prostu teraz znowu przyszła pora na tego rodzaju groove'ową muzykę. Bo przecież ostatnio w ten sposób pogrywali Disclosure, a całkiem niedawno dołączył się do tego wszystkiego niejaki Shift K3Y, ze swoim świetnym numerem "Touch", a nie zapominamy też o kompilacji Tropical 2. Cały ten ruch oscyluje wokół nakreślonego przez Todda Edwardsa stylu, najszerzej zaprezentowanego na klasycznym Prima Edizione. DJ Q, czy chce czy nie, musi znieść takie porównanie. Już otwierający Ineffable kawałek "Get Over You" wtapia się w Edwardsowską konwencję dzięki zręcznie poszatkowanym samplom, opartych na bicie 4/4. Oczywiście żaden to zarzut, bo Q tworzy znakomity podkład na niekończące się noce na klubowych parkietach. Ale oprócz tego, że płyta jest ewidentnie skrojona pod imprezy, to trzeba Shollena pochwalić za świetne wyczucie kompozycyjne, bo mimo że cały materiał miejscami się zlewa w jedną masę, to da się tu wyróżnić kilka wyrazistszych momentów, jak choćby mrugający w stronę 90sowych czasów house'u "Let The Music Play", dościgający przebojowość On A Mission, jungle'owy "Through The Night" czy obraną na singiel, wokalno-samplową plecionkę "Be Mine". Nie ma wątpliwości, że debiut DJ Q to świetne gówno, o którym trzeba w tym roku pamiętać.

100s
IVRY (EP)
Fool's Gold

Gość nie tylko aparycją przypomina trochę André 3000, ale i flow ma podobny. W podkładach też można dostrzec jakieś podobieństwo do OutKast, choć u 100s mamy jednak wyraźny zwrot ku retro, podgrzanego g-funkowym vibem. Ale co ciekawe, na przestrzeni tych paru kawałków da się też odczuć jakieś tendencje do future r&b, co w pewien sposób komplikuje całą sytuacje – co jak wiadomo zapisujemy na plus. Najważniejszą jednak rzeczą związaną z IVRY jest fakt, że kawałki dość porządnie wymiatają. Typ bez żadnych zawahań miesza Dâm-Funka, Snoop Dogga, Daft Punk czy Prince'a i "dostarcza hity hurtem", bo za takie uważam wciągające zajebistym chorusem i nie mniej kozackim podkładem "Ten Freaky Hoes", rozbujane w wszystkie strony "Fuckin Around", włożone w objęcia giętkich disco-basów "Slide On Ya" oraz doprawione lekkim żartem "Different Type Of Love". Ja tam odnajduję się w takim old-schoolowym amalgamacie bardzo dobrze i zdecydowanie czekam na więcej w tym stylu. Jasne, IVRY uważam na moment inicjujący całą, mam nadzieję, większą przygodę z 100s, ale ta epka już sama w sobie sprawia przyjemność. Co wydarzy się za jakiś czas? Tego nie wiadomo, ale warto być w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie, gdy to już się wydarzy. Ja będę na bank.