Nie śledzę losów Stinga od ładnych paru lat, więc
nie wiem, co się z gościem dzieje. Przynajmniej muzycznie, bo to, że nie
zagrał i na pewno nie zagra w Kazachstanie jest raczej wiadome. A
potwierdziła to jeszcze bardziej płyta Sting Nie Zagra W Kazachstanie, przy okazji której zdecydowanie najbardziej warto śledzić muzykę zawartą na krążku.
Kwartet utkał dość niecodzienne, wymagające, po
części lub w całości improwizowane kompozycje, w których przenikają się
free jazz, krautrock, industrial, muzyka dalekiego wschodu oraz wszelkie
odmiany awangardowego rocka, a wszystko to okraszone samplami i
oszczędnymi beatami. Co jest największą zaletą albumy? Moim zdaniem to,
że maksymalnie wciąga i zachęca do ponownego kontaktu. Pierwsze
przesłuchania mogą co niektórych zniechęcić, ale dopiero po oswojeniu
się z tymi HITAMI można odkryć, czy wręcz stale odkrywać kolejne rewiry
pokręconych, labiryntowych kompozycji. Ale żeby nikogo nie odstraszyć — Sting Nie Zagra W Kazachstanie nie jest jakąś przesadnie trudną płytą w odbiorze. Argumenty?
Weźmy gitarowy motyw z początku "Entering Sadyba",
który już sam w sobie może plątać się w głownie godzinami, a przecież
dochodzi doń cała pozostała warstwa instrumentalna, oplatająca go i
wynosząca jeszcze wyżej. Idąc dalej mamy "We Are The Friends" — mnie ta
kompozycja relaksuje i w ogóle nie czuję, że słucham czegoś ciężkiego i
nieprzystępnego. To chyba spora zaleta, prawda? Ale czas wreszcie
przejść do przedstawienia highlightów. Moje typy: natchniony duchem
Captiana Beefhearta "The Prince", skupiający w sobie niepokój wyczynów
Glenna Branki, uzupełniony jazzującymi wątkami "Defy Lemon Part 1" i mój
ulubiony "Blast Toys", przywołujący piekielnego potwora "Aumgn" grupy
Can, tyle że utwór brzmi tak, jakby Stingowi udało się poskromić bestię,
przez co stała się łagodna i delikatna.
Zatem debiut ansamblu należy rozpatrywać wyłącznie w
aspektach pozytywnych. Szkoda oczywiście, że prawdopodobnie niewiele
osób sięgnie po album, bo do projektów schlebiających masowe gusta Sting
Nie Zagra W Kazachstanie zdecydowanie nie należy. Niemniej jednak to
świetny krążek otwierający niejako udane długogrające wydawnictwa z
Polski. A dzięki temu, skoro Sting nie może, to może Sting Nie Zagra W
Kazachstanie zagra w Kazachstanie? Na razie odpowiedź na to pytanie
pozostaje niewiadomą.