Strony

poniedziałek, 10 lutego 2014

Sting Nie Zagra W Kazachstanie: Sting Nie Zagra W Kazachstanie (fyh! records, 2014)

Nie śledzę losów Stinga od ładnych paru lat, więc nie wiem, co się z gościem dzieje. Przynajmniej muzycznie, bo to, że nie zagrał i na pewno nie zagra w Kazachstanie jest raczej wiadome. A potwierdziła to jeszcze bardziej płyta Sting Nie Zagra W Kazachstanie, przy okazji której zdecydowanie najbardziej warto śledzić muzykę zawartą na krążku.

Kwartet utkał dość niecodzienne, wymagające, po części lub w całości improwizowane kompozycje, w których przenikają się free jazz, krautrock, industrial, muzyka dalekiego wschodu oraz wszelkie odmiany awangardowego rocka, a wszystko to okraszone samplami i oszczędnymi beatami. Co jest największą zaletą albumy? Moim zdaniem to, że maksymalnie wciąga i zachęca do ponownego kontaktu. Pierwsze przesłuchania mogą co niektórych zniechęcić, ale dopiero po oswojeniu się z tymi HITAMI można odkryć, czy wręcz stale odkrywać kolejne rewiry pokręconych, labiryntowych kompozycji. Ale żeby nikogo nie odstraszyć — Sting Nie Zagra W Kazachstanie nie jest jakąś przesadnie trudną płytą w odbiorze. Argumenty?

Weźmy gitarowy motyw z początku "Entering Sadyba", który już sam w sobie może plątać się w głownie godzinami, a przecież dochodzi doń cała pozostała warstwa instrumentalna, oplatająca go i wynosząca jeszcze wyżej. Idąc dalej mamy "We Are The Friends" — mnie ta kompozycja relaksuje i w ogóle nie czuję, że słucham czegoś ciężkiego i nieprzystępnego. To chyba spora zaleta, prawda? Ale czas wreszcie przejść do przedstawienia highlightów. Moje typy: natchniony duchem Captiana Beefhearta "The Prince", skupiający w sobie niepokój wyczynów Glenna Branki, uzupełniony jazzującymi wątkami "Defy Lemon Part 1" i mój ulubiony "Blast Toys", przywołujący piekielnego potwora "Aumgn" grupy Can, tyle że utwór brzmi tak, jakby Stingowi udało się poskromić bestię, przez co stała się łagodna i delikatna.

Zatem debiut ansamblu należy rozpatrywać wyłącznie w aspektach pozytywnych. Szkoda oczywiście, że prawdopodobnie niewiele osób sięgnie po album, bo do projektów schlebiających masowe gusta Sting Nie Zagra W Kazachstanie zdecydowanie nie należy. Niemniej jednak to świetny krążek otwierający niejako udane długogrające wydawnictwa z Polski. A dzięki temu, skoro Sting nie może, to może Sting Nie Zagra W Kazachstanie zagra w Kazachstanie? Na razie odpowiedź na to pytanie pozostaje niewiadomą.