Strony

środa, 31 grudnia 2014

10 najlepszych singli 2014

http://somecosmicsongs.blogspot.com/2014/12/10-najlepszych-singli-2014.html
























Nie ma się nad czym rozwodzić. Jedziemy z dziesięcioma najlepszymi singlami 2k14, a więc zapraszam do posłuchania kilku kosmicznych piosenek.

niedziela, 28 grudnia 2014

Płyty 2014 #18

Bing & Ruth
Tomorrow Was The Golden Age
RVNG Intl.

Ostatnie w tym roku pisanie o płytach, ale za to każda z pozycji jest znamienita. Na początek zdecydowanie jedna z najpiękniejszych płyt mijającego roku, przepełniona cudownymi, klasycyzująco-ambientowymi pejzażami, za które w głównej mierze odpowiedzialny jest David Moore (a nie jak sugeruje nazwa duet Bing & Ruth...). Zauważyłem, że każdy, kto słuchał Tomorrow Was The Golden Age ma swoje własne, czasem zupełnie różne skojarzenia. Mnie na myśl przychodzi Julia Kent i jej intymne, klasycystyczne pieśni, dalej pełen rozmachu, błądzący po apokaliptycznym przedsionku, organiczny ambient Stars Of The Lid, a momentami słychać, że Moore jest prawdopodobnie wielbicielem Erika Satiego (znalazł się ktoś, kto potrafił złapać za nogi tego wybitnego kompozytora, sorry Ryszardzie) czy Philipa Glassa ("Police Police Police"). I wreszcie trochę mniej powiązań, ale jednak dostrzegam pewne pokrewne rysy ze wspaniałym Kaleidoscopic Larsa Horntvetha, ale przecież tu wcale nie chodzi o trafione referencje. Moore wytwarza tu swój własny teren, własne, unikalne uniwersum z pogranicza jawy, baśni i snu. Kompozycje, takie jak "TWTGA", "Strange Wind", "Reflector", czy moja ulubiona, zapisana pod indeksem trzecim "Just Like the First Time", nie tylko czarują odrealnioną, chłodną aurą, nie tylko pochłaniają całą świadomość słuchającego, ale próbują powiedzieć, najczulej jak potrafią, że wszystko, co dobre, jest już za nami i że już nigdy nie będziemy w stanie wrócić do tytułowego Złotego Wieku. I właśnie w tym gorzkim, melancholijnym smutku kryje się prawdziwe piękno.

Logic
Under Pressure
Def Jam Recordings

Właśnie, że wcale nie Run The Jewels, żaden J. Cole czy Freddie Gibbs. Już prędzej Mick Jenkins albo GoldLink, ale i tak najlepsze rapsy w tym roku należą do Logica. Nie dość, że kolo nawija z lekkością i niewymuszonym luzem dzięki melodyjnemu flow, to jeszcze ziomek zebrał całkiem kumatą ekipę bitmejkerów, która skleiła mu niespieszne, leniwie sączące się, oldchoolowe podkłady. Razem udało im się stworzyć robiące nieco mniejsze wrażenie (tylko momentami) good kid, m.A.A.d city. I choć brzmi to jak zarzut, to jednak w okolicznościach 2014 trzeba to odebrać jako props, bo wiadomo, że hip-hop od dłuższego czasu SSIE. Więc wracając, dobrze zapamiętam sobie pyszny 90sowy beat "Soul Foo D", zapętlony hook "Buried Alive", stukający o podłogę beat "Never Enough", gadki o Tarantino w oprawie zadymionego jazz-klubu w "Metropolis", prawie dziesięciominutową, tytułową opowieść, no i wreszcie ekstatyczny, niemal popowy opener, choć tak naprawdę cały longplay łykam bez kręcenia głową i wybrzydzania (nawet te przerwy "programowe" są całkiem spoko), bo czasami łapię się na tym, że tracki, które na początku podobały mi się mniej (na przykład "I'm Gone"), teraz śmigają częściej niż highlighty. Bo dla mnie to jest właśnie taka płyta, że nie muszę się na nic spinać, tylko mogę spokojnie słuchać. I to w Under Pressure lubię najbardziej.

Leon Vynehall
Music For The Uninvited
3024

Jeden z tych krążków, które można katować od początku do końca i nie czuje się cienia znużenia. Leon Vynehall rozrabia tu swoistą, idiosynkratyczną wizję czegoś na granicy deep-house'u (najbliżej mu chyba do DJ Sprinklesa) i ambient-techno (Gas), zahaczając nawet o poważkę (Reichowskie smyczki w otwierającym płytę "Inside The Deku Tree" nie są przypadkiem). Od utworów bije trudny do określenia, metafizyczny czar, a jednocześnie Music For The Uninvited to zestaw kapitalnych, grywalnych jointów nadający się na nocne harce w nocnych klubach. Serio, takie tracki jak zatopiony we brunatnej mgle "Goodthing", uduchowiona ekskursja "Be Brave, Clench Fists", pulsujący kubistycznym fluidem "Pier Children", rasowy post-house'owy anthem "It's Just (House Of Dupree)", częstujący gęstym basem i retro sznytem "Christ Air" i zamykający album, loung'owy zachód słońca "St. Sinclair" zbierają się na jedną z najlepszych kolekcji roku, bo Leon Vynehall zostawia niemal całą konkurencję z 2014 roku daleko w tyle. Zatem czytelniku, jeśli jeszcze nie słyszałeś tego wybornego krążka, a już zasiadłeś do tworzenia swojej listy podsumowującej rok w muzyce, to odłóż wszystko i posłuchaj tej wspaniałej, dźwiękowej uczty. Powodów do żalu nie będzie, a może nawet wręcz odwrotnie — kontakt z Music For The Uninvited okaże się miłą niespodzianką.

sobota, 27 grudnia 2014

piątek, 26 grudnia 2014

Ch-ch-ch-ch-changes, czyli co będzie się działo na SCS



Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale kilka rzeczy się pozmienia (albo już pozmieniało). Ktoś pytał, czy blog ma swój fanpage, więc odpowiadam, że już ma:


Jednak przyznam otwarcie, że nie chce mi się go prowadzić, więc na razie tylko go sobie ZAKLEPAŁEM, i pełni bardziej funkcję informacyjno-komunikacyjną na drugim planie. Ale jeśli znajdzie się kilka osób, które śledziliby POCZYNANIA tego skromnego bloga, to za jakiś czas może się za to wezmę.

* * *

Całkiem możliwe, że wprowadzę jakieś ułatwiające poruszanie się po stronie skróty, no i planuję wprowadzić skalę ocen, tak, aby jednak oceniane pozycje zyskały KRYTYCZNY wydźwięk. Nawet przygotowałem sobie pewien szkic, ale pewnie całość pojawi się już w następnym, 2015 roku.

* * *

A jeśli chodzi o lata, to będzie podsumowanie. Tak szczerze mówiąc nie chciało mi się robić żadnych podsumowań w tym roku, ale jednak trochę nie mam wyjścia. Więc 31. grudnia pojawi się tutaj zestawienie najlepszych singli 2014, a 1. stycznia uderzę z listą albumów.

* * *

Chyba to wszystko, a skoro jeszcze trwają święta, to WSZYSTKIM czytelnikom życzę Wesołych Świąt.

wtorek, 9 grudnia 2014

poniedziałek, 1 grudnia 2014